Obrona złota mistrzostw świata jest w naszym zasięgu – przekonuje Marcin Nowak, były środkowy biało-czerwonych, w rozmowie z TVPSPORT.PL. Polacy do najważniejszej imprezy w 2022 roku będą przystępowali w roli faworytów. Czy kolejne złoto jest w ich zasięgu?
W czwartkowe popołudnie rozlosowano grupy mistrzostw świata siatkarzy, które w 2022 roku odbędą się w Rosji. Polacy, którzy będą bronić tytułu, w pierwszej fazie zmierzą się z Amerykanami, Meksykanami i Bułgarami. Spotkania rozegrane zostaną w Nowosybirsku.
Do kolejnej rundy przejdą dwa najlepsze zespoły oraz cztery spośród tych, które zajmą trzecie miejsca. W ten sposób w grze pozostanie szesnaście ekip. Zostaną one podzielone na cztery grupy z zachowaniem wyników z pierwszej fazy.
Dalej awansują zwycięzcy każdej z grup oraz dwie najlepsze drużyny z drugich miejsc. Później... znów oglądać będziemy fazę grupową. Tym razem zespoły będą przydzielone do dwóch grup poprzez losowanie. Z trzeciej fazy grupowej do półfinałów wyjdą po dwa najlepsze zespoły. Mistrza świata poznamy 11 września.
Filip Kołodziejski: – Trafiliśmy najtrudniejszą z możliwych grup mistrzostw świata?
Marcin Nowak: – USA, to zespół, z którym trzeba się liczyć, nawet jeśli podczas igrzysk zawiedli. Są silni, mają dobrych zawodników. Chwilowy zjazd formy o niczym nie przesądza. Na arenie międzynarodowej nadal są mocni. Nie można ich lekceważyć. Dysponują ogromnym potencjałem i możliwościami. Szkolenie sportowców w tym kraju stoi na najwyższym poziomie. Nie ma przestoju. Jedni odchodzą, drudzy uzupełniają luki. Utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Będą głównym rywalem do walki o pierwsze miejsce w grupie.
– A Bułgaria?
– Nieobliczalny zespół. Większego kłopotu nie powinni mam sprawić. Nie można jednak myśleć, że mecz wygra się gładko 3:0. Kiedyś Bułgarzy byli siłą w Europie. Teraz poziom spadł. Oczekują więcej. Liczą, że w końcu nowa, młoda krew w końcu zacznie grać. Mimo wszystko potencjał biało-czerwonych jest zdecydowanie większy.
– Jest jeszcze Meksyk.
– Na papierze najłatwiejszy przeciwnik w grupie. Trochę egzotyczny. Nie pamiętam, żebym w ostatnim czasie widział siatkarza z tego kraju w silnej lidze, na międzynarodowej arenie. Skupmy się na dwóch wcześniej wymienionych rywalach.
– USA będzie się chciało "odkuć" po nieudanym występie w Tokio?
– No tak... nie mieli mistrzostw Europy. Nie mieli gdzie zmazać plamy. Od dawna powtarzam, że turniej na Starym Kontynencie jest trudniejszy niż igrzyska. Na pewno większym wyzwaniem jest wyjść z grup. Widać, jaka jest siła europejskiej siatkówki. Dobrym przykładem są Serbowie. Nie polecieli do Tokio, a Europie walczyli o medale. Po prostu reprezentacje z naszego kontynentu stanowią o sile światowej siatkówki. (...) Poza Brazylią, Argentyną i USA reszta mocno odstaje. Amerykanie spróbują zrobić swoje. Będą mieli więcej przerwy bez meczów. Być może zadziała to negatywnie. Trener będzie szukał innowacji, nowych talentów.
– Wspomina pan o sile europejskiej siatkówki. Niedawno wywalczony brąz jest sukcesem biało-czerwonych?
– Cieszę się, że Polacy zagrali na bardzo dobrym poziomie. Po występie w Tokio obawiałem się, że będzie to wyglądało gorzej. Po porażce w Japonii widać było podłamanie i rezygnację. Padały mocne słowa w wywiadach. Na szczęście kibice pomogli zawodnikom, a ci się zmobilizowali i pokazali, że stać ich na znakomite granie. Podziękowali fanom, za liczny doping. To był główny czynnik, który zadziałał na biało-czerwonych. W Europie trudno zdobyć medal. Może to "tylko" trzecie miejsce, ale należy pogratulować każdemu z osobna, że nie odpuścili.
– Po ostatnim turnieju w polskiej siatkówce nastąpiły zmiany. Sebastian Świderski podoła wyzwaniu jako prezes PZPS?
– Na pewno będzie miał dużo pracy przy żeńskiej reprezentacji. Musi znaleźć trenera, który wykorzysta potencjał. Wydaje mi się, że sobie poradzi. Ma doświadczenie w pracy prezesa w ZAKSIE. Na początku pomogą mu działacze, którzy funkcjonują w tym środowisku od lat. Liczę, że będzie miał nowe spojrzenie na reprezentację. Może polepszą się nasze relacje z kluczowymi osobami świata siatkówki. Co za tym idzie powinien się pojawić nowy, mocny trener.
– Nikola Grbić?
– Cholera wie, ale o nim myślę! Trenowali ze sobą kilka lat. Zobaczymy, czy prezes klubu Sir Safety Perugia zgodzi się oddać kolejnego szkoleniowca Polakom. Włosi będą mieli kłopot, żeby załagodzić sytuację i nie mieć konfliktu na linii zespół-kadra. Jestem za taką kandydaturą.
– Wróćmy jeszcze do tematu mistrzostw świata. Znowu będziemy bronić tytułu...
– ... i znowu będziemy mistrzami! Zdobędziemy trzeci tytuł. Zastanawiam się, jak będzie wyglądała nasza reprezentacja.
– Liczy pan na zmianę pokoleń?
– Delikatna? Może zawodnicy odstawieni do kąta przez Vitala Heynena będą brali pod uwagę. Potencjał mamy ogromny. Przyszły trener będzie miał duży ból głowy, żeby wybrać odpowiednich zawodników. Na każdej pozycji mamy duży urodzaj.
– Polacy dadzą radę mentalnie?
– Nie jest tak, że nasi zdobyli już wiele medali i nie mają motywacji, by walczyć o kolejne. Będąc reprezentantem kraju gra się o pełną pulę. Ktoś, kto nigdy nie bronił barw kraju będzie miał kłopot, żeby to pojąć. Nie chodzi o same medale w życiu sportowca. Jest wiele czynników, z których kibice nie zdają sobie sprawy. Siatkarze dobrze zdają sobie sprawę dlaczego są powoływani do kadry. Obrona złota jest w zasięgu.
– Nie obawia się pan spadków koncentracji w poszczególnych meczach?
– Zawsze gra się gorzej z teoretycznie słabszymi rywalami. Koncentracja spada. Szczególnie takiej drużynie jak nasza kadra. Zauważyłem, na przestrzeni ostatnich lat, że nie mamy kłopotów ze skupieniem w rywalizacji z Rosjanami. Zaszłości pozostały w głowach. Strasznie ich to mobilizuje. W tych spotkaniach nie ma momentów, że koncentracja spada w drugim-trzecim secie. Gramy na maksa. Wymarzony finał byłby z Rosją, haha. Byłbym spokojny o wynik.
– Jakie było ostatnie dwanaście miesięcy dla reprezentacji siatkarzy?
– Bardzo trudne. Liga Narodów dała się we znaki. Po igrzyskach był niedosyt. Wiedzieliśmy, że medal był w zasięgu. Nie marzyliśmy o rzeczach niemożliwych, nierealnych. Mimo że wpadł medal ME to rok nie jest do końca udany. Był trudny i wymagający. Oby kolejny był spokojniejszy.